www.conrada.fora.pl

eugienia

Musze wlaczyc sie do tej dyskusji, bo nie podoba mi sie argumentacja, cieszcie z byle czego, bo u dewelopera byloby drozej 25proc. drozej. Otoz mieszkania, ktore kupilismy w ramach nowej inwestycji naszej spoldzielni sa prawie w cenie deweloperskiej, zwazywszy, ze budynek postawiono na gruncie nalezacym do spoldzielcow (czy nas, jej czlonkow), a nie ludzi urzedujacych na Nerudy 1. Po drugie obiekt nie byl budowany dla zysku, jak to ma miejsce w przypadku dewelopera, finansujacego nierzadko (od kiedy jest zastoj na rynku nieruchomosci) inwestycje z wlasnych srodkow. W naszym przypadku natomiast budowa realizowana byla z pieniedzy spoldzielcow, a zarzad tylko ja nadzorowal, czesto nieudolnie, czego dowodem sa chociazby tragicznie wykonczone sciany w mieszkaniach mieszkaniach i koniecznosc ich zdrapywania do zywego przed malowaniem. Dodac nalezy, ze kazdy nowy blok to w efekcie zysk dla osob, ktore juz mieszkaja na Chomiczowce, bo koszty utrzymania osiedla na osobe zmniejszaja sie. Stad taka chec do zgeszczania terenu.
Zarzad spoldzielni to twor z zalozenia wybierany po to, zeby reprezentowac interesy spoldzielcow. Czy robi to dobrze? Coz trzeba chodzic na zebrania, wtedy mozna ocenic, ktore grupy nacisku sa najsilniejsze. Niewatpliwie jedna z najglosniejszych sa wlasciciele samochodow trzymanych na parkingu spolecznym przed naszym budynkiem. To z poodu ich protestow ten blok wyglada tak malo ciekawie. Gdyby byli laskawi pomyslec bardziej spolecznie i zgodzic sie na zwolnienie zajmowanego przez siebie miejsca bylby inny projekt, a oni mieliby parking podziemny. Dlatego jak slysze, ze za nasze pieniadze zainstalowano im brame, to puszczaja mi nerwy.
Zarzad powinien wymusic na tych parkingowcach unowoczesnienie obiektu (lacznie z posprzataniem rozlatujacej sie budy) na ich koszt.
Jesli to prawda, to ciekawe, jak to zostanie ujete w rozliczeniu naszej inwestycji.
Wykoczenie terenu zielenia to zaden gest dobrej woli, tylko realizacja umowy. Zreszta, kazdy kto kupil tu mieszkanie jest czlonkiem spoldzielni (przynajmniej taki byl oficjalny warunek, nieprawdaz) i co miesiac placi na utrzymanie zieleni na calym osiedlu. A w koncu nasz blok do tegoz nalezy i chociazby z tego ogolnego "wora" powinien byc obsadzony krzewami i innymi pnaczami. Im wczesniej tym lepiej, bo bedzie ladniej i ciszej i nie beda sie kurzyc okna.
Jesli chodzi o zwroty, to liczymy na duze kwoty, bo koszty byly zdecydowanie przeszacowane.
Pozdrawiam wszystkich dolaczajacych do tego forum i wprowadzajacych sie do lokalu. Prosze usmiechajmy sie do siebie i starjmy lepiej poznac, wtedy latwiej bedzie zauwyc obcych i wyeliminowac wandali i zlodziei.

amapi3d

Sasiedzi! Zaniepokoila mnie informacja powyzej o fatalnej jakosci scian: kto z Was zdrapywal sciany do zywego? Ja tego nie zrobilem Sad

lady

amapi3d

conrada

amapi3d... o takich błędach właśnie między innymi wspominałam powyżej.

U mnie też miało miejsce odparzanie się farby po zagruntowaniu ścian. Takich przypadków było wiele w innych mieszkaniach. Interwencji tez było sporo. I co spółdzielnia na to???? A no nie specjalnie chyba się przejęła. Kazała złozyc podanie i tyle...
Tylko, że ludzie mają poumawiane ekipy, każdy ma terminy i takie "niespodzianki" w postaci wadliwych ścian komplikują wiele.
Zapytałam z ciekawości, jak spółdzielnia rozpatrzyła tego typu przypadki (reklamacje). Dowiedziałam się, że większość nie jest jeszcze rozpatrzona. (a czas ucieka, czysz się płaci). W jakimś jednym (być może więcej, ale mi powiedzieli o jednym przypadku) przyszedł ich inspektor i uwaga.... stwierdził, ze ekipa źle zagruntowała ściany. Normalnie śmiech na sali. A co to za filozofia zagruntować ściany. No tak dennego tłumaczenia to chyba nigdy nie słyszałam. Poprostu zbyli ludzi zwalając na nich winę. A wina lezy po stronie wykonawcy, za co teraz niejako odpowiedzialność wzięła spółdzielnia.
Podobno tez, ściany sa niejako przygotowane, żeby na nie położyć gładź, a nie malować od razu. Źródłem tej inf. tez jest spółdzielnia.
Umówmy się... takich rzeczy nie powinny miec miejsca. W końcu juz raz za ściany płacilismy... i nie uśmiecha mi się, żeby je drapać i kłaś tynk od nowa i ponosić kolejne koszty. A taka perspektywa mi groziła. Narazie jest ok. Ale obawa jest, czy aby za kilka dni czy tygodni wszystko się nie posypie.

mellisa

U mnie też był problem ze ścianami, wszystko po malowaniu po prostu ściekało, odpadał tynk. Musiałam wziąć dodatkową ekipę, która mi oczyściła ściany , potem zagruntowała i pomalowała. Sufit stwierdziłam że najpierw zostanie zagruntowany a potem pomalowany i znów to samo- też ściekało. Fachowcy rozkładali ręce, prawdopodobnie to było gruntowane ale maszynowo, czyli tak jak ktoś był sprejem malował- w niektórym miejscach było w niektórych nie. Niestety nie składałam reklamacji... A tak poza tym ściany są kiepskiej jakości, strasznie miękkie, wystarczy dotknąć i już są rysy.

conrada

A czy nakładałaś gładzie na ściany, czy malowałaś farbą po tym co zastalas?

amapi3d

Sciany sa fakyycznie bardzo miekkie ale historie ze scirkajacs/odpadajaca farba brzmia niesamowicie

conrada

cały czas mam obawy, że teraz jest ok, a za chwile bedzie nie tak. Przy gruntowaniu ścian okazało się, ze farba zaczeła sie odparzac i odpadać w niektórych miejscach. Mam dobra, doświadczoną ekipę i oni sami przyznali, że pierwszy raz z czymś takim sie spotkali. Na pierwszy rzut oka ściany wydawały sie idealne, gładkie, porządnie zrobione.... po blizszym "zapoznaniu" - okazalo się to złudne. Dopiero po podświatleniu lampami halogenowymi uwidoczniły się jakies bruzdy, dziurki, zatarcia itp wizualne niedoróbki. Ale to jeszcze nie problem. Gorsze przyszło później. Bylo ryzyko, ze trzeba bedzie wszystko drapać... a to juz podnosi niexle koszty. I ciekawe kto miałby je ponieść. Tak prawdę mówiac była/jest to wada powstala na etapie realizacji. Obawiam się, że po zwolaniu komisii z udziałem inspektora nadzoru... stwierdzonoby że to moja wina (mojej ekipy). Tym samym nie musieliby reperowadź szkody i ponosić kosztów tej naprawy. Tak jak w przytaczanym wyżej przykładzie innego mieszkańca.
Teraz mam położone gładzie... tylko ciekawe co bedzie przy malowaniu.

Czy wy kladliście gładzie na te tynki które były???? Czy odrazu malowaliście po tym co było?

amapi3d

Moja ekipa malowala na tym co bylo (fakt ze dobra farba) - nic mi nie odpada itd. Sciany sa dosc miekkie i podatne na wgniecenia, ale bez tragedii. Ci ludzie ktorzy maja problemy ze scianami to moze 4i 5 klatka?

conrada

5 na pewno, z innych tez słyszałam. Ale nie pamietam z których. A cos slyszaleś o wspomnianej 4 i 5 klatce ???

amapi3d

Slyszalem ze sa gorzej wykonane bo budbaum robil je na koncu kiedy juz mial zbierac manatki. To jednak tylko plotka.

mellisa

Tak, ja jestem z ostatniej klatki. To co się działo u mnie to masakra, nawet sufit spływał. Współczuje tym którzy nic nie robili z sufitem. Bo jak będą malować za parę lat sufit to może się okazać że wszystko będzie spływać- tak jak to było u mnie.

amapi3d

czyli póki co potwierdza się teoria z gorzej wykonaną klatką 5 (i być może 4).